Jak wiadomo, przez całe życie się uczymy. Zazwyczaj wiedzę zdobywamy w klasyczny sposób, czyli czytając książki, artykuły i inne publikacje.
Będąc w jeszcze w szkole średniej zauważyłem, że po przeczytaniu jakiejś lektury (w całości ) niewiele pamiętam. Nie stanowiło to dla mnie wielkiego problemu, gdy dotyczyło lektur szkolnych. Czasem jednak wpadały w moje ręce książki, które bardzo chciałem zapamiętać. Wiedziałem, że wiedza w nich zawarta jest dla mnie ważna.
Zacząłem się zastanawiać co zrobić, żeby tydzień czy miesiąc po przeczytaniu książki pamiętać to co w trakcie czytania uważałem za istotne.
Pomocna okazała się lektura „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi” autorstwa Dale’a Carnagie (moja recenzja).
Idąc za jego radą, odrzuciłem nauki mojej mamy, która mówiła, że książki trzeba szanować i zacząłem z książek korzystać
Teraz gdy czytam jakąś książkę to zawsze mam przy sobie coś do pisania. Niezależnie od tego, jakiego rodzaju jest to książka. Zmieniłem „bierne czytanie” w „czynne”. Gdy tylko natrafię na coś interesującego to zaznaczam, podkreślam, czasem dodaję własny komentarz. Dzięki temu mogę łatwo odnaleźć interesujące mnie fragmenty.
Zastanawiam się, czy Wy macie jakieś sposoby na to, żeby zapamiętywać jak najwięcej z tego co czytamy?
Ja czytam interesujące mnie fragmenty po kilka razy,zaś gdy wychwycę jakąś głębszą myśl, staram się zapisywać ją na osobnej kartce lub podkreślam.
Najlepszym sposobem na zapamiętywanie książek jest rozmawianie o nich i na ich podstawie. Takie dywagacje nie dość, że pozwalają utrwalać sobie niektóre mysli autora, to w dodatku dają nam możliwość skonfrontowania treści z poglądami naszych rozmówców. 🙂 😉
Zgadzam się 🙂 Raczej nie jestem zwolennikiem czytania z notatnikiem, ewentualne notatki wolę sporządzac czytając książkę drugi raz… Pierwszy kontakt z książką jest u mnie swobodny, tzn. czytam od początku do końca raczej się nie zatrzymując 😉
hmmm… ja może nie będę zbyt oryginalna Wink ale również czytam książki z kartka i długopisem pod ręką… staram się je (ksiażki) 😉 … czytać w miarę szybko. Jednak gdy jakaś myśl mnie szczególnie interesuje czytam ten fragment decydowanie wolniej, nieraz nawet kilka razy, zapisuję co mnie „uderzyło” i o ile jest to możliwe to staram się pobudzić moja wyobraźnię na tyle, aby zobrazować sobie dany fragment, badź myśl. 🙂
P.S. popieram tezę podkreślającą wagę dyskusji o książkach, które nas interesują… 😉 a szczególnie o tych fragmentach, które najbardziej inspirują…
Tylko zapytajmy się szczerze ile razy wracamy do tego co wcześniej (podczas czytania książki) sobie zanotowalismy..
Muszę powiedzieć, że ciężko jest tak sobie wszystko powtarzać.. Najzwyczajniej w świecie człowieka ogarnia lenistwo i pytanie jest jak to przezwyciężyć w sobie?! 🙂
Miałem kiedyś taki pomysł, żeby na komórce sobie zapisywać np. nowe słowa, czy zwroty dla poszerzenia słownictwa -nic z tego. Podziwiam ludzi którzy potrafią się zorganizować i sumiennie krok po kroku realizować założenia…
Jeżeli chodzi o powracanie do zaznaczonych czy też zanotowanych fragmentów to u mnie ten proces odbywa się raczej naturalnie. Czasem o czymś myślę -> przypomina mi się, że o tym czytałem -> wtedy przeglądam to co sobie zaznaczyłem w książce.
Samo zaznaczanie, ważnych dla mnie fragmentów tekstu, ułatwia mi w dużym stopniu odnalezienie tego czego szukam.
Dawniej czytałem całą książkę i po pewnym czasie już nie pamiętałem pewnych fragmentów. Wiedziałem, że mogę zajrzeć do tej książki i sobie przypomnieć, ale… wyszukanie kilku zdań w książce która ma kilkaset stron nie należy do najprostszych zadań. Wizja kartkowania książki skutecznie mnie odstraszała.
Zwykle kończyło się na tym, że porzucałem poszukiwania.
Pokreślona książka jest dużo łatwiejsza do porzeglądania, chociaż czasem brakuje mi przycisku „Szukaj” 😉
Zakreślanie najważniejszych informacji to faktycznie bardz dobry pomysł. Pozwala na stosunkowo szybkie odnalezienie interesujących Nas w danej chwili fragmentów tekstu… Jednakże aby odszukać daną informację musimy wertować książkę. Moim zdaniem pomocne są małe karteczki przyklejane na obrzeżach stron, opatrzone tytułem adekwatnym do ważnej treści. Jeszcze jednym pozytywnym aspektem tegoż rozwiązania jest fakt, że nie „niszczymy” książki zakreślaczami… 😀
ja nie wiem czemu, ale mam awersje do samoprzylepnych karteczek, totez, gdy wiem, ze bede chciala wrocic kiedys do jakiegos fragmentu, zaznaczam nr danej strony olowkiem gdzies na koncu ksiazki 🙂
Ja mam tak, że czytam książki, które zawierają informacje, które mnie interesują, lub te które są mi aktualnie potrzebne 🙂 Ale mam jedną zasadę, jeżeli czegoś nie zapamiętałem, to tak naprawdę nie było mi to potrzebne 🙂 dlatego, jak coś przeczytam, to zaraz z kimś rozmawiam o tym, lub stosuje to w praktyce, to mi bardziej utrwala informacje, niż notatki 🙂
Pozdrawiam
Irek Julkowski
Czytam właśnie kolejną książkę, z której chciałbym wiele zapamiętać. Trochę już popodkreślałem i pozaznaczałem. W pewnym momencie natrafiłem na fragment, w którym sam autor radzi jak czytać, aby jak najwięcej zapamiętać.
Muszę przyznać, że zmiana postawy z „ucznia” na „nauczyciela” sprawia, że więcej zostaje w głowie, bo żeby coś przekazać, to trzeba to najpierw zrozumieć.
PS. Tych, którzy są ciekawi co właśnie czytam informuję, że powyższe wypowiedzi są autorstwa Stephen’a R. Covey’a, a książka nosi tytuł „7 nawyków skutecznego działania”.
Witam!
Ponieważ czytam bardzo dużo i bardzo szybko, a do tego najczęściej w internecie, nie mam możliwości zaznaczania w książkach.
Zawsze, gdy natrafię na coś ciekawego, zapisuję sobie na kartce swoje wnioski i pomysły, które są związane z tym co właśnie przeczytałem. Po jakimś czasie przeglądam te kartki i zapisuję w kalendarzu to co powinienem zapamiętać dalej. Jest tego już mniej, ale praktycznie nic nie przepada. Bardzo często kartkuję kalendarz i rodzą sie z tego nowe pomysły.
Jeśli akurat nie mam czasu przeczytać ciekawego tekstu w internecie, to zaznaczam do niego dostęp i gdy jestem znużony inna czynnością, robię sobie krótkie przerywniki, wracając do nich. Znakomicie wpływa to na odświeżenie umysłu (zmiana tematu na inny ciekawy).
Największy efekt w przyswojeniu dużego materiału daje jednak wytłumaczenie jego komuś innemu. Wtedy już pozostaje w głowie praktycznie na zawsze.
Pozdrawiam
Piotr Waydel